Masowe protesty przeciwko ustępstwom terytorialnym na rzecz Azerbejdżanu wywołały Erewan.
Po weekendowych demonstracjach masowe protesty wzywające do dymisji premiera Armenii Nikola Paszyniana przedłużyły się do drugiego dnia.
Po niedzielnym wiecu, w którym wzięło udział 1000 osób, i nocnym czuwaniu w ulewnym deszczu, w poniedziałek przed parlamentem Armenii w Erewaniu zebrały się setki demonstrantów.
Demonstracje zwołano w ramach protestu przeciwko podjętej w zeszłym miesiącu decyzji o przekazaniu Baku czterech pustynnych przygranicznych wiosek w celu rozstrzygnięcia trwającego od kilkudziesięciu lat sporu terytorialnego między kaukaskimi sąsiadami. Terytorium okupowane przez Armenię w latach 90. zostało zwrócone w zeszłym tygodniu.
Na skargi pod adresem Paszyniana, który także doprowadził Armenię do ochłodzenia stosunków z Rosją, przyjmuje arcybiskup Bagrat Galstanyan, który wzywa do „nowego dialogu” z władzami moskiewskimi.
Ulice i ulice
Armenia i Azerbejdżan toczyły dwie wojny o region Górskiego Karabachu, który w zeszłym roku został odbity przez Azerbejdżan od ormiańskich separatystów, którzy rządzili nim w stanie oblężenia przez trzydzieści lat.
Powrót terytorium został nazwany przez przeciwników zdradą kraju. Paszynian powiedział, że jest to niezbędny krok, aby uniknąć dalszej wojny.
W niedzielę Galstanyan, który wyraził nadzieję na wymianę nagrody, rozpocznie czterodniowe spotkanie, aby wypędzić go ze stanowiska.
„Pozostaniemy na ulicach przez cztery dni i naszą wolą i wolą odniesiemy zwycięstwo” – powiedział Galstanyan, który wezwał parlament do przeprowadzenia we wtorek głosowania w sprawie impeachmentu.
Tysiące ludzi zebrało się w niedzielę przed siedzibą rządu przed marszem do parlamentu.
Jeśli uda się uzyskać głos w sprawie utrzymania, zostanie utworzony rząd tymczasowy i rano odbędą się wybory parlamentarne.
Wydaje się jednak, że wysiłek ten nie zakończy się sukcesem, ponieważ opozycji ustawodawców brakuje wystarczającej liczby mandatów, aby się przesunąć.
Jednak Galstanyan tymczasowo wycofał się ze swoich obowiązków religijnych i kandydował na premiera. Nie został on jednak wybrany do wspierania tej roli zgodnie z prawem ormiańskim, ponieważ posiada kanadyjski paszport.
Richard Giragosian, dyrektor Centrum Studiów Regionalnych w Erewaniu, powiedział Reuterowi, że agencję informacyjną Galstanyana kierowała desperacja w miarę zmniejszania się liczby protestów.
Giragosian powiedział, że wpływ na kampanię arcybiskupa miał brak doświadczenia politycznego i jasny plan.
Jak dotąd skargi „nie stanowią prawdziwego wyzwania dla rządu”. Jednym z zagrożeń eskalacji jest możliwość nadmiernej reakcji sił bezpieczeństwa” – dodała Giragosiana.
Stosunki Armenii z Rosją ochłodziły się, ponieważ Erywań uważa, że Moskwa nie pomogła jej w ćwiczeniach z Azerbejdżanem.
W poniedziałek stosunki nabrały nowego tempa, gdy Rosja zaakceptowała reakcję rządu Paszyniana na inwazję na Ukrainę.
Po wizycie ormiańskich urzędników w ukraińskim mieście Bucza Rosja wysłała do Erewania notę protestacyjną.
Wizyta w Buczy była „szczerze wrogim krokiem” – napisała w niedzielny wieczór w Telegramie rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.