W środowy wieczór Jimmy Kimmel ze wzruszeniem opowiadał o szokującym, niezaprzeczalnym zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach w 2024 roku.
„Bądźmy szczerzy, ostatnia noc była okropna” – powiedział. „To była straszna noc dla kobiet, dla dzieci, dla setek tysięcy ciężko pracujących imigrantów, którzy napędzają ten kraj, dla opieki zdrowotnej, dla naszego klimatu, dla nauki, dla dziennikarstwa, dla sprawiedliwości i wolności słowa”.
„To była straszna noc dla biednych ludzi, dla klasy średniej i seniorów korzystających z zabezpieczenia społecznego” – kontynuował Kimmel. „Za naszych sojuszników na Ukrainie. Dla NATO. O prawdę, demokrację i przyzwoitość. I to była straszna noc dla wszystkich, którzy głosowali przeciwko niemu.
– I zgadnij co? dodał Kimmel. „To był zły wieczór dla wszystkich, którzy na niego głosowali. Po prostu jeszcze nie zdajesz sobie z tego sprawy.”
„Ale” – zauważył ponuro Kimmel – „to był naprawdę dobry wieczór dla Putina. I na polio. I dla sympatycznych miliarderów, takich jak Elon Musk i bracia z Doliny Krzemowej, i wszystkich wijących się robaków mózgowych, które sprzedały to, co zostało z ich dusz, aby pokłonić się Donaldowi Trumpowi.
Następnie Kimmel zastanowił się nad szerszym kontekstem wyborów, które miały miejsce prawie 4 lata po próbie zamachu stanu Trumpa (za którą, w niewytłumaczalny sposób, administracja Bidena nigdy nie pociągnęła go do odpowiedzialności). „Ale wiesz co? Powiem coś, czego Trump nigdy by nie powiedział, chyba że byłoby to dla niego korzystne: ludzie głosowali. I takiego wyboru dokonaliśmy.”
„W styczniu Donald Trump zostaje prezydentem i tyle. Wygrał” – powiedział Kimmel. „To nie znaczy, że się poddajemy. Ale to też nie znaczy, że nie szturmujemy stolicy, bo nie podoba nam się wynik.
Kimmel rozważał możliwość, że istnieje skromne pozytywne rozwiązanie. „Najlepsze, co mogę wymyślić, to to, że już raz przez to przechodziliśmy. I tak, tym razem prawdopodobnie będzie gorzej. Może dużo gorzej. Ale myślę też, że może spojrzymy wstecz i zdamy sobie sprawę, że na dłuższą metę właśnie tego potrzebowaliśmy, aby się obudzić”.
„Może ludzie, którym tak bardzo na nim zależy, powinni przekonać się, jak mało on się o nich troszczy”.
„Mam nadzieję, że jego następnym nieprzewidywalnym czynem będzie sięgnięcie przez przejście i zrobienie czegoś pozytywnego” – dodał Kimmel. „Naprawdę to robi, przy niskich poprzeczkach ma szansę nas przekonać”.
„Może tym razem nas zszokuje i faktycznie zrobi kilka produktywnych rzeczy. Prawdopodobnie tego nie zrobi, ale mógłby” – przyznał Kimmel. „A może jedyną dobrą stroną tego wszystkiego jest to, że w 2028 roku nie będzie mógł ponownie kandydować. Nie wiem”.
Kończąc swój komentarz, Kimmel podjął zabawną próbę wyjaśnienia, jak do tego doszło.
„Słuchaj, jestem rozczarowany. Wiem, że wielu z Was też. Myślałam, że zdrowy rozsądek zwycięży. Jestem taki głupi. Zawsze myślę, że tak się stanie, ale dla wielu ludzi to po prostu nie jest ważne. Nie jest to wysoko na ich liście” – powiedział.
„Istnieją dowody na to, że wielu wyborców nawet nie zdawało sobie sprawy, że Joe Bidena nie ma już na kartach do głosowania. W ciągu ostatnich dwóch dni gwałtownie wzrosła liczba wyszukiwań w Google frazy „czy Joe Biden zrezygnował?” – dodał.
Kimmel powiedział widzom, że „pomysł, że niektórzy Amerykanie nie wiedzą, kto kandyduje, wydaje mi się tak szalony, że postanowiliśmy przeprowadzić własną, całkowicie nienaukową ankietę. Wyszliśmy dzisiaj na ulicę i zapytaliśmy ludzi, czy dzisiaj głosowali”.
Następnie wskazał na nagranie wideo, na którym kilka osób wydawało się, że wybory prezydenckie odbędą się w środę, a nie we wtorek.
„W porządku. No cóż, teraz rozumiem” – zażartował.