Jak na film o teleturnieju, który polega na naciśnięciu przycisku w odpowiednim momencie, fascynujące jest to, jak „Najszczęśliwszy człowiek w Ameryce” stara się nigdy nie wpaść w schemat. Za każdym razem, gdy myślisz, że wiesz, do czego zmierza, film rzuci się w innym kierunku i wyrzuci to, co przed chwilą robił.

Choć można by go nazwać thrillerem opartym na prawdziwej historii o człowieku, który zmanipulował teleturniej, ma też ukryte gdzieś serce komediodramatu, którego błyski czasami można dostrzec pod jaskrawymi światłami studyjnymi. Dzięki Paulowi Walterowi Hauserowi uchwyconemu specyficzne dziwactwa i ukryte lęki tytułowego „najszczęśliwszego człowieka” jest to film, który zapewnia dziwny obraz — nawet jeśli może on równie szybko zniknąć.

Gdy dodamy do tego świetne wyczucie stylu i doskonałą scenografię, jesteśmy skłonni przeoczyć wszystkie momenty, w których film zaczyna się dłużyć. Podobnie jak tłum wciągnięty w historię głównego bohatera i jego próby zabrania do domu jak największej ilości gotówki, jest to dziwny kaczor, którego ostatecznie nie sposób nie zdobyć, krok po kroku.

Film, który miał premierę w czwartek na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto, zaczyna się od mężczyzny, który już kłamie. Michael Larson (Hauser) udaje kogoś innego, aby dostać się na przesłuchanie do teleturnieju z lat 80. „Press Your Luck”. Złapano go niemal natychmiast, ale jego historia przekonuje współtwórcę (David Strathairn), który go wpuszcza, mimo że dyrektor castingu (Shamier Anderson) ani przez sekundę nie kupił całej jego oferty.

Po nieco trudnym początku i kilku przekleństwach, które trzeba wyciąć z transmisji, Michael zaczyna wygrywać. Wciąż i wciąż naciska przycisk w dokładnie odpowiednim momencie, aby zdobyć tysiące dolarów i nie wrócić do zera. Podczas gdy producenci programu są początkowo zachwyceni, kabina produkcyjna wkrótce cichnie, ponieważ zaczynają podejrzewać, że może oszukiwać — a pieniądze, które wygrywa, mogą potencjalnie skutkować ich zwolnieniem.

W całym filmie jest mnóstwo gagów, zawsze idealna Patti Harrison robi komediowe cuda z tragicznie małą rolą innej uczestniczki, a Walton Goggins mistrzowsko uchwycił wyćwiczoną charyzmę gospodarza teleturnieju, choć coraz bardziej wydaje się, że film polega po prostu na tym, by pozwolić żetonom spaść tam, gdzie spadną, zamiast za bardzo zagłębiać się w szczegóły. Sposób, w jaki zdezorientowani producenci w kabinie przechodzą od całkowitej euforii do gorączkowej paniki, a następnie powtarzają to raz jeszcze, jest dobrą zabawą, jasno pokazując, że chodzi tylko o to, by kręcili tym, jak mogą, aby wyglądało, że mają kontrolę.

Można by głębiej przeczytać o prawdziwej ustawionej grze, którą Michael próbował prowadzić każdego dnia, gdy film przenosi jego skomplikowany świat poza studio, choć wydaje się to trochę naciągane. W rzeczywistości nacisk jest położony głównie na oglądanie, jak biegnie, którego nikt nie wydaje się w stanie zatrzymać. To tak, jakby wszystko, co się działo, było zawsze nieuniknione, ale jednocześnie niewystarczające, aby naprawdę mu pomóc.

Reżyserem filmu jest Samir Oliveros, który na podstawie scenariusza napisanego wspólnie z Maggie Briggs. W niektórych momentach film wydaje się porównywalny z ostatnimi znakomitymi horrorami.Noc z diabłem.” Nie jest to aż tak dobre, ostatecznie wydaje się trochę zbyt ograniczone jak na własne dobro, ale nadal istnieje wspólne zainteresowanie sposobem, w jaki produkcje można oddzielić, aby ujawnić bardziej bolesne niepokoje wszystkich na scenie.

Sposób, w jaki pracownicy programu zaczynają się od siebie odwracać, nawet posuwając się do zdrady i wbijania noża w plecy, jest przedstawiony dość prosto, nawet jeśli jest to dość głupie. Ma to jednak sens w świecie filmu, ponieważ wszystkie postacie są śmiertelnie poważne w stosunku do całej operacji i zrobią wszystko, aby upewnić się, że wszystko pójdzie dobrze. Czujesz napięcie produkcji teleturnieju, tak jak widzisz, że film podobnie walczy o utrzymanie akcji.

Oglądanie tego samego przycisku naciskającego i wygrywającego w pętli to coś, co może szybko stać się męczące, ale „The Luckiest Man in America” znajduje sposoby, aby to zmienić. Choć jest daleki od horroru w stylu „Late Night With the Devil”, sposób, w jaki dźwięki świateł zaczynają brzęczeć, a klaustrofobiczne zbliżenia narastają, nadaje temu wszystkiemu niepokojący podtekst.

Ta odmiana daje nam również wgląd w stan umysłu Michaela i w to, jak, pomimo tego, jak czarujący jest na antenie, rzeczywistość jest bardziej złożona. Prawie surrealistyczne odwrócenie uwagi na inny plan, gdzie natyka się na jakiś rodzaj talk-show, pozwala, aby jego lęki wylały się na wierzch. W tej scenie, nawet gdy postać mogłaby być dość powierzchowna gdzie indziej, Hauser jest w stanie wydobyć z mężczyzny więcej faktur. Ale to tylko interludium, ponieważ, w końcu, show musi zawsze trwać.

Jest kilka ostatnich dziwnych emocjonalnych nut, które nie są w pełni zasłużone, gdy produkcja programu w końcu dobiega końca, ale można to wybaczyć, ponieważ „The Luckiest Man in America” nadal nie popada w przesadną kiczowatość. Jeśli już, to pomimo wszystkich wygranych, które Michael systematycznie gromadzi, straty czają się na rogach kadru. Nawet gdy widzisz, jak się uśmiecha i świetnie bawi w swoim ulubionym teleturnieju, światła zawsze w końcu gasną.



Source link