Południowo-izraelskie miasto Netivot, skupisko klasy robotniczej dla mistycznych rabinów, około 16 mil od granicy z Gazą, uniknęło najgorszego ataku pod przewodnictwem Hamasu z 7 października. Przez przypadek wielu mieszkańców przypisuje cudownej interwencji pochowanych żydowskich mędrców Tutaj.

Niemniej jednak wielu tutaj wydaje się nie przejmować obecnymi cierpieniami palestyńskich cywilów – praktycznie sąsiadów – za płotem w Gazie.

Michael Zigdon, który prowadzi małą budkę spożywczą na podupadłym rynku Netivot i do czasu ataku zatrudniał dwóch mężczyzn ze Strefy Gazy, wyraził niewielkie współczucie dla Gazańczyków, którzy przez ostatnie osiem miesięcy znosili zaciekły atak izraelskiej armii.

„Kto chce tej wojny, a kto nie?” – powiedział pan Zigdon, wycierając czerwony barwnik spożywczy, który rozlał się w jego chatce z automatu z napojami z kruszonym lodem. „To nie my zaatakowaliśmy ich 7 października”.

Podobnie jak wielu Izraelczyków, pan Zigdon obwiniał Hamas za osiedlenie się na obszarach mieszkalnych, narażając ludność cywilną Gazy, jednocześnie zacierając różnicę między bojownikami Hamasu a ogółem społeczeństwa, jak gdyby wszyscy byli współwinni.

Izraelczycy pozostają ogarnięci traumą związaną z tym, co wydarzyło się 7 października – kiedy bandyci pod przywództwem Hamasu przedarli się przez granicę, zabijając około 1200 osób, głównie cywilów, a według izraelskich urzędników około 250 kolejnych zabrano z powrotem do Gazy. Był to najbardziej śmiercionośny dzień dla Żydów od czasu Holokaustu.

Ból, wciąż surowy, w coraz większym stopniu pokrywa się gniewem. Duża część zbiorowej izraelskiej psychiki jest zamknięta w samoobronnych warstwach oburzenia, gdy Izrael spotyka się z międzynarodowym potępieniem za to, że prowadzi wojnę i kryzys humanitarny w Gazie.

Większość Izraelczyków wydaje się być świadoma, że ​​w późniejszej ofensywie powietrznej i lądowej ich wojska w Gazie zginęło dziesiątki tysięcy Palestyńczyków – według urzędników służby zdrowia w Gazie – wiele z nich to dzieci – i spowodowała powszechne zniszczenie w nadmorskiej enklawie. Ale widzieli także filmy przedstawiające dziesiątki ludzi w cywilnych ubraniach, którzy plądrują i atakują mieszkańców wiejskich izraelskich wiosek podczas nalotów Hamasu. Podczas gdy sondaże palestyńskie okazać szerokie poparcie wśród Gazańczyków w związku z atakiem z 7 października niektórzy Palestyńczycy wypowiadali się przeciwko okrucieństwom popełnionym tego dnia przez Hamas i jego sojuszników.

Netivot to bastion konserwatyzmu politycznego i religijnego: w wyborach w listopadzie 2022 r. prawie 92 procent głosów w mieście przypadło partiom tworzącym twardogłowy rząd kierowany przez premiera Benjamina Netanjahu. Uzbrojone grupy z Gazy tak zrobiły wystrzelił serie rakiet wobec miasta na przestrzeni lat. Jeden uderzył w Netivot 7 października i zabił 12-letniego chłopca, jego ojca i dziadka.

Jednak brak współczucia dla trudnej sytuacji Gazańczyków wykracza poza tradycyjne, prawicowe bastiony Izraela. Rachel Riemer, lat 72, długoletnia mieszkanka Urim, liberalnego, lewicowego kibucu, czyli wioski komunalnej, położonej około 16 mil na południe od Netivot i w podobnej odległości od granicy z Gazą, wspomina, że ​​podczas poprzedniej rundy walk przekazał pieniądze na koce dla dzieci z Gazy.

„Tym razem nie mam w sercu miejsca, żeby im współczuć” – powiedziała o cywilach Gazy. „Wiem, że jest nad czym litować, rozumiem, racjonalnie. Ale emocjonalnie nie mogę.

Wielu Izraelczyków – zarówno konserwatywnych, jak i liberalnych – obwinia Hamas za rozpoczęcie wojny i osadzenie swoich bojowników wśród ludności Gazy, którzy według wojska działali poza szkołami, szpitalami i meczetami oraz w tunelach pod domami Gazańczyków.

Wielu postrzega także ludność cywilną Gazy jako współwinną, przynajmniej ideologicznie, okrucieństw z 7 października, twierdząc, że to oni przede wszystkim wynieśli Hamas do władzy, w wyborach w Palestynie w 2006 ri że nie wyrazili zbytnich wyrzutów sumienia, chociaż Hamas rządzi Gazą od 2007 roku, nie tolerując żadnego sprzeciwu, a tym bardziej nowego głosowania. W miarę jak wojna się przeciąga, coraz więcej mieszkańców Gazy byli chętni wypowiadać się przeciwko Hamasowi, ryzykując zemstą.

Według ministerstwa zdrowia Gazy, które nie wprowadza rozróżnienia między kombatantami a cywilami, liczba ofiar śmiertelnych w Gazie gwałtownie wzrosła do co najmniej 37 000 od czasu rozpoczęcia przez Izrael zaciekłej ofensywy.

Przedstawiciele Hamasu zaprzeczają jednak twierdzeniom Izraela, że ​​wykorzystuje on obiekty publiczne, takie jak szpitale, jako przykrywkę dla swoich operacji wojskowych pewne dowody przeciwne. I niewiele jest ucieczki dla większości z 2,3 miliona mieszkańców Gazy, przerażonych i uwięzionych na zatłoczonym, wąskim pasie lądu – szczelnie zamkniętym przez Izrael i Egipt – i wycofujących się do morza, gdzie obowiązuje blokada morska.

Organizacje międzynarodowe również oskarżyły Izrael o ograniczanie napływu pomocy, co powoduje powszechny głód, chociaż izraelscy urzędnicy twierdzą, że otworzyli dodatkowe przejścia graniczne dla towarów i obwiniają grupy humanitarne za niezapewnienie skutecznie dystrybuować pomoc. Większość Ludność Gazy została przesiedlona a według doniesień ponad połowa domów w tej nadmorskiej enklawie została uszkodzona lub zniszczona.

Dla większości izraelskiego społeczeństwa ta wojna bardzo różni się od poprzednich konfliktów arabsko-izraelskich, powiedział Avi Shilon, izraelski historyk mieszkający w Tel Awiwie, wyjaśniając wyraźną obojętność na cierpienie Palestyńczyków. W przeciwieństwie do znacznie krótszych wojen z 1967 r. czy 1973 r., kiedy armie państwowe walczyły z armiami państwowymi, konflikt ten postrzega się bardziej jako wojnę z 1948 r. związaną z utworzeniem nowoczesnego Izraela lub przez pryzmat nazistowskiego ludobójstwa w Europie – powiedział.

Pan Shilon powiedział, że każdą niezamierzoną śmierć postrzega jako „tragedię”. Ale atak z 7 października — kiedy napastnicy zabijał ludzi w ich domacho godz rawa muzycznaW przydrożne schrony przeciwbombowe i w bazach wojskowych – było powszechnie postrzegane w Izraelu jako „po prostu zabijanie Żydów” – powiedział pan Shilon, zmieniając wynikającą z tego wojnę w zaciekłą bitwę: „Albo my, albo oni”.

Rony Baruch (67 l.), hodowca ziemniaków z Urim, który również uniknął ciężaru ataku z 7 października, powiedział, że kryzys humanitarny w Gazie jest „straszny” i „bolesny” oraz że nadszedł czas, aby zakończyć wojnę. Stwierdził jednak, że nie uważa swojej opinii za reprezentatywną. Podkreślił także, że Izrael nie był „złym facetem” w tej konfrontacji.

Wielu Izraelczyków pozostało w ciemnym miejscu. Hebrajskie media wciąż pełne są historii o stracie i odwadze z 7 października. Obejrzały makabryczne klipy wideo przedstawiające okrucieństwa z 7 października nakręcone przez bandytów Hamasu, a także filmy z zakładnikami opublikowane przez przetrzymujące ich grupy zbrojne.

Kilku ocalałych stwierdziło, że rozpoznało Gazańczyków, których wcześniej zatrudniali wśród infiltratorów. Na nagraniach wideo widać tłumy szydzące z zakładników i znęcające się nad nimi podczas parady przez Gazę 7 października. uratowanie czterech zakładników 8 czerwca nastąpił po miesiącach doniesień o zakładnikach zabitych w niewoli i o odzyskaniu przez wojsko szczątków niektórych z nich w celu pochówku w Izraelu. Izraelczycy na ogół nie zwracali uwagi na wysoką liczbę ofiar śmiertelnych, jakie misja ratunkowa poniosła po stronie Gazy. Władze Gazy poinformowały o śmierci ponad 270 osób, w tym dzieci.

Izraelskie media głównego nurtu rzadko skupiają się na cierpieniach ludności cywilnej w Gazie i rutynowo prowadzą programy informacyjne przedstawiające pogrzeby i sylwetki żołnierzy, którzy zginęli w bitwie. Mimo to wg jedna ankieta w tym roku87 procent żydowskich Izraelczyków przyznało, że widziało co najmniej kilka zdjęć lub filmów przedstawiających zniszczenia w Gazie.

Izraelczycy są podzieleni, zasadniczo według linii politycznych, a czasem także wewnątrz siebie, w kwestiach takich jak dostarczanie pomocy humanitarnej.

„Mam mieszane uczucia” – powiedziała Sarah Brien, 42-letnia mieszkanka Urim. „Z jednej strony jesteście zobowiązani jako kraj do przestrzegania konwencji międzynarodowych. Z drugiej strony nie dostaniesz nic w zamian. Czy jakakolwiek wiarygodna organizacja widziała któregokolwiek z zakładników? Kto się nimi opiekuje?” Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża stwierdził, że tak nie udało się uzyskać dostępu do zakładników.

Izraelczycy przyznają się do głodu w Gazie, ale oskarżają Hamas o kradzież lub przekierowanie pomocy. Przedstawiciele Hamasu zaprzeczają kradzieży pomocy, twierdząc, że dostawy zrabowało kilku zdesperowanych ludzi. Wielu Izraelczyków widziało nagrania przedstawiające głodnych mieszkańców Gazy atakujących ciężarówki z pomocą. Wielu twierdzi jednak, że zirytowały ich także obrazy Gazańczyków przybywających na plażę w poszukiwaniu wytchnienia, podczas gdy zakładnicy pozostawali w ciemności.

Niektórzy Izraelczycy twierdzą, że po 7 października reszta świata poszła do przodu zbyt szybko.

„Ma się wrażenie, że dla świata ta historia zaczęła się 8 października” – stwierdziła Tamar Hermann, profesor nauk politycznych i ekspert opinii publicznej w Izraelskim Instytucie Demokracji, bezstronnej grupie badawczej w Jerozolimie. „Uważają, że nie tylko Gazańczycy nie okazują skruchy, ale świat podważa cierpienie Izraela”.

Jednocześnie Izrael nie pragnie widywać się z dziećmi z Gazy umrzeć z głodu.

„Nie mamy do tego duszy” – stwierdziła 32-letnia Hen Kerman z Beer-Szeby na południu.

Pani Kerman, która pracuje w prywatnym biurze dochodzeniowym, i jej partnerka Rani Kerman, lat 32, taksówkarz, przybyły do ​​Netivot, aby pomodlić się przy grobie czcigodnego mędrca znanego jako Baba Sali. Określili siebie jako skrajnie prawicowych.

Jednak podobnie jak wielu Izraelczyków wydawali się nie mieć złudzeń co do przebiegu wojny po tym, jak Netanjahu i jego prawicowy rząd zobowiązali się osiem miesięcy temu do wykorzenienia Hamasu.

„Żołnierze umierają, a Hamas wciąż tam jest” – powiedział Kerman.

Niektórzy, jak Kerman, twierdzą, że uważają, że izraelskie wojsko powinno siać większe zniszczenia w Gazie. Inni twierdzą, że Izrael powinien zgodzić się na porozumienie bez względu na cenę, aby sprowadzić zakładników do domu i skupić się na planie wyjścia.

Tali Medina (52 l.) zarządza gospodarstwem mlecznym w Urim. Jej mąż, Haim, został postrzelony i ranny przez bandytów 7 października, kiedy jechał z przyjacielem na rowerze.

„Nie rozpoczęłam tej wojny ani nie trzymałam zakładników dłużej niż 200 dni” – powiedziała pani Medina ubrana w koszulkę z logo „Brothers in Arms” antyrządowej grupy protestacyjnej kierowanej przez żołnierzy rezerwy wojskowej. Choć sprzeciwia się jastrzębiemu rządowi Izraela, pani Medina – jak większość Izraelczyków – obwinia Hamas za wojnę.

„Rzeczywistość jest bardzo trudna, ale to nie moja odpowiedzialność” – powiedziała.



Source link